piątek, 28 czerwca 2013

Sin City

"Nie pokładam nadziei w piekle, oto moja wiara" 

Jeżeli Dylan mógłby wybierać gdzie chciałaby teraz być na pewno nie byłoby to kasyno przy ulicy Boulevard w Las Vegas. Siedział właśnie przy barze pijąc kolejną szklankę whiskey i paląc tysięcznego papierosa. Za dużymi drzwiami rozlegał się śmiech i płacz ludzi grających w gry hazardowe. Tutaj tylko od czasu do czasu ktoś przychodził i zmawiał najdroższego drinka. Nie był to on. Siedział przy święcącym się milionami światełek i neonów barze, słuchał szafy grającej i wspominał czasy, gdy robił głupie żarty znajomym. Po tamtych latach została mu tylko jedna pamiątka - Roxanne, leżała właśnie w czarnym futerale oparta o bar. Nie rozłączna z nim.

- Masz żonę? - zapytał go barman, który właśnie wycierał szklanki
- Nie - odparł Dylan
- Jesteś zaręczony?
- Nie 
- Masz dziewczynę? 
- Nie - odparł zirytowany. 
- To nie siedź tak bezczynnie przy barze zatapiając swoją świadomość w whiskey tylko idź i sobie znajdź. Jesteś w Vegas koleś - wypowiedział w końcu barman. Właśnie dlatego nienawidził Las Vegas. Wszyscy myśleli, że to miejsce gdzie można sobie znaleźć laskę i wygrać milion. Ale tylko i wyłącznie tak myśleli. Ale Vegas nie było czarno-białe, nie było kolorowe. Było czarne z zielonym światłem migoczącym gdzieś w otchłani. 
- Nie jestem tutaj po to - zakończył

Nie skłamał. Musiał spłacić dług u Halla. A tak się składało, że miał tylko dziesięć procent całej sumy. Jeszcze nigdy nie grał o tak duże sumy. Owszem zdarzało mu się zagrać w pokera w jakimś barze w Teksasie. Ale teraz miał przy sobie pięć patyków. Tylko pięć patyków. Musiałby zagrać tak, aby stawka została dziesięć razy powiększona. Zwyczajnie się bał. Bał się, że wszystko straci. Ktokolwiek nawet chuderlawy karzeł mógłby nazwać go tchórzem. Tak, tchórzem. Tchórz byłby na pewno najsłabszą obelgą jakaby padła z ust Halla, gdyby przyszedł i poprosił o przedłużenie terminu. Wolał zatopić troski w whiskey i wydmuchać smutki razem z gęstym dymem papierosów.

Chłopak rozejrzał się. Zobaczył młodą dziewczynę niskiego wzrostu, która właśnie podeszła do baru. Dylan pogrążył się w myślach. Była całkiem ładna, młoda, niedoświadczona. Pewnie dopiero niedawno skończyła osiemnastkę, choć od jego osiemnastki minęły dopiero dwa lata czuł, że był o wiele bardziej doświadczony w życiu niż ona. Choć skończył z uwodzeniem, gdy przeżył dziewiętnastą wiosnę, odnalazł potrzebę zrobienia tego jeszcze raz. Jeszcze jeden, jedyny raz. Ostatni raz. Może by mu pomogła.

Wiedział, że musi być bezlitosny dla tej małej biednej dziewczyny. Ale życie też nie było dla niego łaskawe, czemu więc nie miałoby być takie dla innych? Farciarzy w Vegas jest wiele, ale nie oni są kowalami własnego losu. Dlaczego więc takim kowalem nie miałby być on? Prawdopodobnie złamał by serce tej dziewczynie, ale ona nie potrzebowała czterdzieści pięć  tysięcy dolców na spłacenie długu. Ona ma przed sobą całe życie, całe życie na poznanie nowego faceta. Lepszego od Dylana, a on może mieć jeszcze tylko kilka dni do śmierci. To, że Dylan złamałby komuś serce było największym przywilejem w porównaniu z tym co mógłby zrobić Hall z jego bandą. Nie bez powodu nazywają Halla Krukiem. Ten mafiozo potrafił wydłubać duszę co do joty. Duszę niewinnego człowieka.

Jeszcze pewnie długo by tak rozmyślał, jak zepsuć życie grubym rybom z Vegas podbijając serce dziewczyny, gdyby nie kobieta podeszła do niego.
- Co Ciebie trapi tak, że musisz wypić kolejną szklankę whiskey? - zapytała troskliwie. Dylan nigdy nie rozumiał co przeszkadzało dziewczynom w upijaniu się whiskey. Co drugi facet to robi. Tyle, że najwyraźniej jest różnica w upijaniu się whiskey, a mohito czy innym wyczesanym drinkiem.
- Wyobraź sobie, że twoje życie zależy od 50 tysięcy dolarów, które musisz spłacić w ciągu kilku dni. Co mogłabyś robić? - Powoli i podniósł na nią wzrok. Wiele dziewczyn się na to łapało.
- Na pewno nie siedziałabym i nie zatapiałabym się w alkoholu
- Masz jakiś inny sposób? - spytał Dylan. Nie tracąc tonu, ale z uczuciem, że rozmowa toczy się w dobrym kierunku. Wszystko co teraz musi zrobić to wyłapać jak najwięcej szczegółów.
- Sposób. Dobre sobie. Nie mów, że stchórzyłeś przed partyjką black jacka? - roześmiała się dziewczyna. Dylana, aż przeszły dreszcze. Wiedział, że stchórzył, ale do tej pory nikt go oto nie posądził. Nie odpowiedział. Pociągnął łyk whiskey i milczał .
- Nazywam się Louise - przerwała niezręczną ciszę. Na darmo. Dylan nie odezwał się, ani słowem. Louise westchnęła.
- U kogo się zapożyczyłeś? - spytała siadając obok niego.
- Wziąłem kredyt u złej osoby. Zapożyczyłem się u złego gangu. Włóczą się po granicy Nevady, Idaho, Utah, Oregonu. Nie wiem czy ci coś mówi "Raven" pseudonim szefa? - Louise pokręciła przecząco głową.
- A może kojarzysz Halla Muttersa? - Twarz jego rozmówczyni spoważniała. Wstała. I nagle stała się jakby większa, jakby dorosła. Niczym już nie przypominała nonszalanckiej nastolatki, jaką zobaczył Dylan kilkanaście minut temu.
- Hall Mutters nie jest mafiozem - oznajmiła zdecydowanie. Chłopak otworzył usta, aby coś powiedzieć. - Jeżeli u niego masz dług to lepiej go spłać, gdyż nie powinno się wkręcać niewinnych ludzi - przerwała mu Louise.

Tupnęła obcasem, położyła dziesięć dolarów na blacie i odwróciła się na pięcie. Dylan spuścił głowę. Barman spojrzał się na chłopaka ze współczuciem.
- Upss - szepnął i postawił kolejną whiskey przy Dylanie. - Na koszt firmy - dodał i posłał mu delikatny uśmiech. Chłopak spojrzał na niego z wdzięcznością i westchnął upijając kolejny łyk. 

20 komentarzy:

  1. Witam. Jako że pozostawiłeś link na moim blogu, przybyłam się odwdzięczyć za komentarz.
    Jestem Lisim Krytykiem i nie nazywają mnie tak bez powodu - we wszystkim potrafię znaleźć zalążek dobrego opowiadania. A jeśli takowego nie ma, po prostu mówię to szczerze i od serca. Po co okłamywać ludzi?
    Świetny pomysł na fabułę. Jako dziewczyna uwielbiam romanse i rzeczy nadprzyrodzone, jednak wychowywałam się ze starszym bratem, przez co kocham wszystkie filmy oraz książki związane z gangami, długami, ćpaniem, piciem itp.
    Twoje opowiadanie może nie jest czymś wyjątkowym pod względem stylistycznym, ale nadrabiasz osobowością bohaterów. Już po tym polubiłam Dylan'a.
    Do tego robisz kupę błędów interpunkcyjnych i robisz błędy w dialogach, ale to problem każdego początkującego. Chyba że nie jesteś początkujący? Wtedy wybacz.
    Ogólnie radzę Ci czytać, bardzo dużo czytać. Styl wtedy sam się tworzy, a i błędów mniej się popełnia. Do tego myśl - każdy szczegół musi zostać dokładnie przemyślany. Nawet słowa bohaterów.
    Liczby piszemy słownie! "Dziesięć procent"; "pięć patyków"; "skończyła osiemnastkę".
    To tyle ode mnie.
    Pozdrawiam i życzę weny - Lisi Krytyk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za rady. Jest to mój trzeci blog, ale pierwszy wzięty na poważnie. Pierwsze to były zwykłe bezsensowne i nie składne opowiadania z masą błędów. Co do zapisywania liczb staram się przyzwyczajać do słownego zapisu, ale czasem oczywiście mi nie wychodzi. Nowe posty pojawiają się rzadziej właśnie dlatego, że potrzebuje czasu na przemyślenie. A czytam dużo. Myślę, że styl mój trochę się odmieni w trzecim rozdziale, a przynajmniej staram się, aby tak było, gdyż skończyłam książkę Klub Dumas i mnie to zainspirowało. Miło mi, że podoba ci się kreacja bohaterów i mam nadzieję, że kiedyś jeszcze zajrzysz na tego bloga i ocenisz moje postępy do, których będę dożyć. Jeszcze raz dziękuję za rady i konstruktywną opinię.

      Usuń
  2. do rozdziału dotarłam dopiero dziś, bo to nie taka prosta sprawa przeczytać i skomentować ;).

    zabrakło mi na wstępie trochę bardziej szczegółowego opisu baru. ja sobie wyobrażam tak: panujący mrok, rock'n'roll z szafy grającej, co jakiś czas rozdzierany dźwiękiem automatów do gry, klejąca się drewniana lada, odgłos szklanek stukających o blaty stołów, gwar ściszonych rozmów.

    jest klimat, choć musisz zrobić większy research jeśli chodzi o Amerykę lat '50-'60. - trochę mi się nie chce wierzyć, że jakiś bar w LV zatrudniłby czarnego barmana. nawet 100 lat po wojnie secesyjnej w USA wciąż jeszcze panowała segregacja rasowa, czarni byli dyskryminowani. "Segregacja ta trwała aż do lat 60. XX w. Biali i czarni zmuszeni byli do korzystania z oddzielnych szkół, publicznych toalet, ławek parkowych, pociągów czy miejsc w restauracjach. Prawa dotyczące "mieszania ras" zabraniały międzyrasowych małżeństw. W niektórych miejscowościach w restauracjach nie pozwalano obsługiwać różnych ras pod tym samym dachem." (http://pl.wikipedia.org/wiki/Segregacja_rasowa#USA).

    1. cytaty na początku są super, ale podkreślone białym tłem stają się nieczytelne, no i to tło zdecydowanie ujmuje blogowi walorów estetycznych ;).
    2. dlaczego nie robisz akapitów?
    3. interpunkcja u Ciebie szaleje! na początku zaczęłam wymieniać poszczególne błędy, ale zajęło mi to zdecydowanie zbyt dużo czasu i miejsca, psując radość z czytania. może warto znaleźć sobie betę?
    4. "Boulevarze" - co ty za słowotwórstwo tworzysz? w języku polskim istnieje takie słowo jak bulwar, serio (nawet w Gdyni jest Bulwar nadmorski :). w Las Vegas jest też Las Vegas Boulevard, ale to ulica, nie bulwar ;).
    5. "zapytał się" - co prawda jest to forma poprawna, ale bardzo potoczna i, moim zdaniem, w tekście brzmi nie najlepiej, wywaliłabym te wszystkie 'się', tak mówiłam w podstawówce :P
    6. jeśli dialog odbywa się pomiędzy dwojgiem ludzi, to nie musisz za każdym razem dopisywać, kto co powiedział i jakie zadawał pytanie, czytelnik sam wyciągnie wnioski, to nie jest jakieś specjalnie trudne. nadmierne opisywanie dialogów zaburza dynamizm rozmowy :).
    7. "odpowiedział Dylan po raz trzeci tak samo, tym razem poirytowanym tonem." - że tak samo to widzę, oczywista oczywistość :). zdanie można spokojnie skrócić do np. 'odparł zirytowany [upierdliwością barmana] Dylan'.
    8. "To nie siedź tak bezczynnie przy barze zatapiając swoją świadomość w whiskey tylko idź i sobie znajdź. Jesteś w Vegas koleś. (...) Wszyscy myśleli, że to miejsce gdzie można sobie znaleźć laskę i wygrać milion." - Vegas... miasto zabawy, kiczowatych neonów, kasyn - tam się nie szuka dziewczyny, tam się szuka przygody! nawet, jeśli w innej części kraju siedzi żona z gromadką dzieciorów (lub bez) to w Vegas nikogo to nie obchodzi. trzeba pić i się bawić! (no i wygrać milion :D).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 9. "Ale tylko i wyłącznie tak myśleli. Ale Vegas nie było czarno-białe, nie było kolorowe." - powtórzenie ale-ale. poza tym nie zgodzę się z Dylanem, Vegas jest kolorowe nocą. za dnia szare i ponure, ale kto by oglądał Miasto Grzechu za dnia?
      10. wspomnę też o tym, o czym przedmówczyni - liczby piszemy słownie
      11. "Kto kolwiek" - powinno być pisane razem, nie ma takiego słowa jak 'kolwiek' ;)
      12. we fragmencie, w którym opisujesz myśli Dylana, w co drugim zdaniu piszesz 'Dylan to', 'Dylan tamto', a przecież wiadomo, że o niego chodzi.
      13. "gdyby nie wspomniana wcześniej kobieta podeszła do niego" - wystarczyłoby samo 'gdyby kobieta nie podeszła do niego', masz tendencję to używania zbyt wielu zbędnych słów w zdaniach :). a jeśli już musisz użyć tej konstrukcji, to zwróć uwagę na inwersję: "gdyby wspomniana wcześniej kobieta nie podeszła do niego"
      14. "Wiele dziewczyn się na to załapywało." - łapało? wpadało w sieć? załapać to się można do drużyny piłkarskiej, a nie na spojrzenie spode łba :P
      15. "nie zręczną" - niezręczną, nie z przymiotnikami piszemy razem
      16. "zaporzyczyłeś" - AUĆ! zapożyczyć. dwa razy ten sam błąd.

      zapowiada się ciekawie, Dylan wydaje się być takim wolnym ptakiem, kowbojem, choć strasznie się wszystkim przejmuje i to może być jego zguba ;).


      --
      http://storyoframona.blogspot.com

      Usuń
    2. Dobre wyobrażenie, baru. research'u rzeczywiście trochę zabrakło, aczkolwiek nie ma podanej dokładnego czasu akcji.
      1. Włożyłam wiele starań, aby białego tła nie było. Jak widzisz bez efektu. Próbowałam przepisywać tekst, tło nadal było.
      4. Poprawię na ulicę Boulevard, oto mi chodziło.
      5. A! No widzisz tak mówiłaś w podstawówce, a ja ten rozdział napisałam pod koniec podstawówki lub od razu po skończeniu jej.
      6. teraz musiałabym dość dużo zmieniać. Ale od nowych rozdziałów poprawię.
      8. To jest punkt widzenia Dylana. Jak...nie będę spoilerować.
      9. Tu chodzi o przekaz metaforyczny. Vegas za dnia wygląda ohydnie (podobno).
      Resztę błędów oczywiście poprawię. To jak na razie najbardziej wyczerpująca opinia jaką dostałam. Wskazujesz błędy co jest bardzo potrzebne. Dożę do tego, żeby było coraz to lepiej czyli oczywiście się zastosuję. Nie będę komentować Twoich odczuć bo wszystko się okaże.

      Usuń
    3. dokładny czas akcji podany jest w momencie, w którym wspominasz 49 stanów - ta liczba utrzymała się tylko przez jakiś rok w latach 1959-1960 ;) (mały research w wikipedii).

      1. a próbowałaś przełączyć się na html i usunąć odpowiednie linijki?
      4. lepiej :)
      5. i nie poprawiałaś go od tamtego czasu?
      6. moim zdaniem warto, żebyś w wolnej chwili usiadła i poprawiła wszystkie rozdziały, ewentualnie zleciła to becie. opowiadanie tylko na tym zyska.
      8. jak widać nie tylko Dylana, bo barman myśli podobnie, a jest z pewnością ostatnią osobą, która nie zna Vegas.
      9. tak, za dnia jest podobno straszną dziurą - wygasłe neony, pozamykane na głucho bary... i kto by oglądał LV za dnia? :D

      staram się pisać wyczerpujące opinie, bo sama też lubię takie dostawać, zawsze pokazują mi coś, czego nie dostrzegłam, pozwalają się rozwijać :).
      dążę, nie dożę :P.

      oczywiście moje odczucia pozostaw bez komentarza, ale mam nadzieję, że ich przeczytanie pomoże Ci zobaczyć, czy wyobrażenia postronnego czytelnika zgadzają się z Twoim zamysłem. pamiętaj tylko, że każdy będzie widział Twój świat przedstawiony nieco inaczej, ale jeśli nieznacznie zwiększysz ilość opisów (np. bar, wygląd Dylana) unikniesz niespodzianek :).

      P.S. zaraz recenzja drugiego rozdziału ;)


      --
      htpp://storyoframona.blogspot.com

      Usuń
  3. 1. Poprawione :)
    5. Nie wiedziałam jeszcze, że trzeba. Dopiero zaczynam pierwszą gimnazjum.
    6. Rzeczywiście w wolny weekend siądę i poprawie wszystko
    8. Dopisek po wypowiedzi to myśli Dylana, a barman może ma podobny pogląd na Vegas. W końcu on tutaj się nie zabawia...
    Na razie wyobrażenia są poprawne, ale będę robić więcej opisów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. od razu lepiej to wygląda :). możesz zawsze pokombinować z kolorami samego tekstu lub z pogrubieniem :).
      2. aaaaa, to ty młoda jesteś :D. wobec tego podziwiam to, jak piszesz w tak młodym wieku. kurde, masz potencjał, dbaj o niego!
      ja nawet teraz jak napiszę rozdział to często daję mu odpocząć przez kilka dni (czasem tygodni), a potem siadam na świeżo i zawsze jeszcze wyłapuję nowe błędy ;).
      6. daj znać jak poprawisz, mogę przejrzeć jeszcze raz :).
      8. może i nie zabawia, ale barmani są zawsze najlepiej poinformowani - bo komu zwierzają się ci wszyscy pijani faceci spędzający samotne wieczory w barze? :D
      pamiętaj, że każdy może mieć zupełnie inne wyobrażenie, tym bardziej jeśli nie czuje klimatu - to ty musisz wprowadzić czytelnika w swój świat i sprawił, żeby zobaczył to, co ty widzisz, poczuł zapachy, które ty czujesz i smakował te same potrawy, co ty :).
      czasem nie trzeba robić nawet obszernego opisu, zwykle wystarczy parę zdań ;).

      widzę, że postanowiłaś robić odstępy zamiast akapitów - lenistwo? :D mimo wszystko wygląda lepiej, choć każda linijka dialogu również powinna być od nowego akapitu, więc uzupełnij tam też odstępy :).


      --
      http://storyoframona.blogspot.com

      Usuń
    2. i masz źle ustawioną strefę czasową, bo zobacz, jaka godzina publikacji komentarzy się wyświetla (piszę to parę minut po pierwszej w nocy :P).

      Usuń
  4. 1. Pokombinuje, ale to już przy zmianach na całym blogu. Gdy będę poprawiać błędy.
    2. Dziękuję. Jak widzisz staram się utrzymać potencjał inaczej nie przyjmowałabym wiadomości o błędach :p
    6. Oczywiście
    A co do odstępów to na Twoim blogu jest podobnie ;)
    Strefę czasową poprawię, dzięki, że piszesz o tym :)

    OdpowiedzUsuń
  5. i to mnie cieszy (zwłaszcza zważając na Twój wiek), że nie traktujesz krytyki jako czegoś przeciwko sobie, a wyciągasz z niej wnioski :). mi nauczenie się takiego podejścia zajęło o wiele więcej, niż Tobie :P.

    wiem, że robię odstępy, ale nigdy nie chce mi się liczyć, ile odstępów mają moje akapity, takie trochę lenistwo, przyznaję :P. choć pewnie kiedyś (przy jakimś zgłaszaniu bloga do ocenialni czy coś) będę musiała to jednak poprawić...
    :)


    --
    http://storyoframona.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś się wkurzałam na krytyków. Ale stwierdziłam, że to nie ma sensu, gdyż kłócenie się z krytykiem nie poprawi jakości mojego opowiadania, a nie będę wiedzieć jakie błędy popełniam. Zresztą uważam, że opinię bez chociaż odrobiny krytyki są nie szczere. Nic nie jest idealne.

      Usuń
    2. krytyka pomaga się rozwijać pod warunkiem, że jest uzasadniona ;). poza tym zawsze dobrze poznać zdanie kogoś, kto nie ma tak osobistego stosunku do tego, co piszesz (zresztą, w pewnym momencie przestajesz już po prostu zauważać własne błędy ;).


      --
      http://storyoframona.blogspot.com

      Usuń
  6. Bardzo mi się podoba, na pewno będę zaglądać częściej ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pomysł jest bardzo ciekawy. Doszukałam się paru błędów, takich jak powtórzenia. Staraj się liczebniki pisac słownie ;) A i jeszcze jedno, zabrakło mi takiego krótkiego zobrazowania miejsca akcji.
    MASZ OGROMNY TALENT - tyle Ci powiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc tak. Liczebniki poprawiłam już wcześniej, jeżeli gdzieś jeszcze pozostał to przepraszam i zaraz poprawię. A niedługo robię poprawki w fabule wtedy będzie już opis miejsca akcji. Dziękuję bardzo za opinię i cieszę się, że spodobała ci się.

      Usuń
  8. Witam ;)
    Zacznę może od klimatu opowiadania, już po tym małym wstępie w którejś z zakładek, przypadło mi do gustu umiejscowienie akcji. Stare, obskurne bary, kasyna, a do tego jeszcze whiskey, papierosy, gangi i długi.. no może być ciekawie.
    Od razu spodobał mi się Dylan, nie dość że mam słabość do tego imienia, to ogólnie chłopak ma fajny charakter. Tutaj wydał mi się taki zagubiony, melancholijny, no ale nic dziwnego skoro wisi jakiemuś strasznemu gościowi 50 tysięcy. Zaintrygowała mnie postać Lousie i jej ostatnia wypowiedź, więc kroczę do następnych rozdziałów żeby dowiedzieć się więcej.
    Było trochę błędów składniowych, albo nie do końca logicznych zdań, ale to w sumie nieważne.

    OdpowiedzUsuń
  9. A miałam znaleźć jakieś błędy...

    OdpowiedzUsuń
  10. Hey ;-]
    Bardzo oryginalny temat opowiadania. Nie czytałam jeszcze żadnego o Vegas czy o hazardzie. Jestem zatem mile zaskoczona... Czuję, że będzie to bardzo miłe opowiadanie i że zajrzę tu niedługo, głodna nowych doznań :-D

    OdpowiedzUsuń