środa, 3 lipca 2013

The impossible dream

"Śnić marzenia, nie możliwe do spełnienia
Walczyć z wrogiem nie do pokonania" 
Grube ryby w Las Vegas. Ich wygrana nie zależy od szczęścia, ale od pieniędzy, których obecnie mają, aż nadmiar. Nienawidził ich. Ich lalusie nie znały realiów. Gdy przychodziły w ruletce wypadała ta liczba, która została opłacona. Pieniądze, które odbierali były już wcześniej zdobyte, a drinki stawiane "na mój koszt" były prywatne. Gdyby, ktoś przesiadywał dniami i nocami w kasynie zauważyłby to - tą osobą był właśnie Dylan. Niby niepozorny chłopak. Nikt na niego nie zwracał uwagi. Bo i po co? Ludzie zainteresowani są tylko wygranymi, a nie przegranymi.
 Słońce chowało się już za horyzontem, szarość powoli zalewała miasto. To był moment kiedy wnętrza pustoszały. Biznesmeni wchodzili do swych samochodów. Bogacze wyjeżdżali po swe dziewczyny. Dylan teraz mógł się rozkoszować ciszą, która aż do następnego dnia nie zapanuje. Słychać było jedynie szczęk szklanek czyszczonych przez barmana. Neony zgasły, pewnie z oszczędności. A on siedział w tej samej pozycji jak wcześniej, nie robiąc nic konkretnego. Tak samo jak jego gitara, nie dotykana od czasu, gdy tu przyjechał, ale taszczona wszędzie razem z nim.

Jednak wbrew temu czego spodziewał się chłopak drzwi otworzyły się. Ktoś szybkim krokiem podszedł do baru, usiadł obok Dylana.
- Co podać panienko? - spytał barman. Chłopakowi pojawił się błysk w oczach, kiedy zrozumiał, że to kobieta.
- Podwójną whiskey - zamówiła dziewczyna zrozpaczonym głosem. Dylanowi dusza chciała śpiewać ze szczęścia. Zrozpaczona dziewczyna! Mieszka tutaj więc musi posiadać dużo pieniędzy. Człowiek uczy się na własnych błędach, Dylan postanowił więc nie wspominać o Hallu Muttersie, a przynajmniej nie tak szybko.

 Jeffrey jednak wcale nie chciała, aby ktoś ją uwodził. Była zrozpaczona, to fakt. Lecz nie ona została porzucona, to ona porzuciła. Gdy tylko dowiedziała się o romansie, postanowiła z tym skończyć. Wcale nawet nie chodziło o to, że Hall,jej były chłopak,jest mafiozem. W takim właśnie się zakochała trzy miesiące temu, gdy przyjechała do Nevady prosto z Nowego Yorku. Od razu znienawidziła to miasto. Gdyby nie Smokey - w rzeczywistości nazywał się George Lighting i  był największym kanciarzem, jakiego świat znał. Potrafił wygrać w ruletkę, nawet wtedy kiedy wynik został z góry opłacony przez jakąś grubą rybę. Co prawda w we wszystkich czterdziestu dziewięciu stanach był poszukiwany przez policję, ale i tak już obracała się w złym towarzystwie. Jeden mniej, jeden więcej nie miało to już większego znaczenia. Jakby nie patrzeć wdepnęła w niezłe bagno. Zresztą podobnie jak Dylan.

Dylan tylko szukał punktu zaczepienia dla swojego planu. Musiał jakoś zwrócić uwagę tej dziewczyny. I los mu po raz pierwszy w tym tygodniu sprzyjał. Odwróciła się i z papierosem w ręku zapytała:
- Masz zapalniczkę? - nie zdążyła do końca wypowiedzieć swoich słów, a Dylan już zaczął szukać w kieszeniach swojej kurtki tego przedmiotu. W końcu wyjął kwadratową, metaliczną zapalniczkę. Jeffrey włożyła papierosa w usta, a Dylan podstawił pod niego ogień, jego koniec rozżarzył się, a dziewczyna wciągnęła dym. Chłopak wiedział, że nie może przepuścić takiej okazji. Musiał, po prostu musiał teraz do niej zagadać. 
- Co robisz o tej porze w kasynie? - spytał tonem, którego zawsze używał, jak chciał kogoś uwieść. Jeffrey pogładziła po kancie, krystalicznej szklanki po whiskey i obojętnym tonem, głosem, którego żaden starający się o jej względy mężczyzna nie chciałby usłyszeć odezwała się:
- Równie dobrze mogłabym ciebie spytać o to samo - obdarowała go cynicznym uśmiechem. Gdy tylko Dylan usłyszał te słowa, mina mu zrzedła. Śpiewająca do tej pory rock n' rolla dusza zmieniała gatunek i podjęła wykonywanie bluesa. Nie chodziło nawet o to, że nie miał co odpowiedzieć pomijając Halla Muttersa, ale o to, że dziewczyna okazała się inteligentna. Nawet jakby zdołał ją uwieść, nie potrafiłby jej wykorzystać. A w tym momencie nic nie wskazywało na to, że może zrobić to pierwsze. Jej ton!

- Zaczniemy może od przedstawienia się? - powiedział trochę już zbity z tropu Dylan. Teraz role się odwróciły. To dusza Jeffrey o mało nie wybuchła śmiechem. Pojęła, że skonfundowała chłopaka.
- Jestem Dylan 
- Jeffrey. Czy teraz będziesz skłonny odpowiedzieć mi na to pytanie? - drążyła temat. Dylan wiedział, że nowo poznana kobieta nie odpuści. 
- Nie widać? Palę papierosa i piję whiskey - odburknął tylko chłopak. Skoro i tak nie będzie potrafił jej uwieść to po co marnować swój czas i być miłym. 
- A nie próbujesz uwieść pierwszej lepszej dziewczyny, która przyjdzie do baru?
- To też, ale w innym celu.
- W celu sprawienia sobie przyjemności, czy upokorzenia kogoś przed całą elitą Las Vegas? A może jedno i drugie? 
- Bardziej w celu rozwiązania problemu - przyznał się Dylan. Postanowił nie walczyć już z dziewczyną wiedział, że tej rozmowy już nie wygra, a ona prędzej czy później dowie się prawdy. 
- Ahhh rozumiem....potrzebujesz pieniędzy?
- Skąd ty to wszystko wiesz? 
- Spędziłam tutaj trzy miesiące. Ale trzy miesiące to bardzo dużo w porównaniu z monotonią życia Vegas - odparła nadal szorstko, ale już mniej agresywnie Jeffrey. Dylan milczał.

Przez resztę wieczoru nic już nie powiedzieli. Kiedy Jeff wypiła już dwie podwójne whiskey poderwała długopis leżący za barem i na odwrocie swojego rachunku zapisała adresy i numery prawdopodobnych miejsc zatrzymania się niejakiego Georga "Smokiego" Lightinga oraz hotel w którym się zatrzymała i datę jej wyjazdu.

 Gdy Dylan spytał barmana, jaka jest dzisiejsza data zauważył, że do wyjazdu Jeffrey pozostały dwa dni. Dwa dni, tyle samo pozostało do końca terminu u Halla. Nie miał więc czasu do stracenia. Jakby ta historia się nie zakończyła, nie byłaby dobrym zakończeniem...przynajmniej dla niego. Nie miał czego stracić, ponieważ nie miał nic. Dylan wstał, zabrał ze sobą 10 dolców w monetach i podszedł do szafy grającej. Wrzucił tam dziesięciocętówkę i wybrał piosenkę. Nie za bardzo obchodziło go, jaka to będzie, wybrał więc pierwszą lepszą. W barze rozległ się Mystery Train  ku zadowoleniu lub nie zadowoleniu niektórych bywalców. Podszedł do budki telefonicznej. Wybrał nakreślony przez Jeffrey pierwszy numer. 
- Dzień dobry w czym możemy pomóc? - zapytała przesłodzonym głosem kobieta pod drugiej stronie
- Chciałabym rozmawiać z Georgem Lightingiem - odparł zdecydowanym głosem Dylan. Chwila milczenia. Dało się słyszeć jedynie szepty oddalone od słuchawki. 
- Przepraszam, ale niema u nas nikogo takiego - odpowiedziała swoim przesłodzonym głosikiem. Jednakże to Dylan odłożył, a raczej rzucił słuchawkę. Nie poddawał się. Wybrał drugi numer. Rozmowa była podobna, z niemal takim samym rezultatem. Prawie takim samym rezultatem. Chłopak dostał nowe miejsce, w którym rzekomo Smokey miał przebywać. Wybrał więc ten numer. Po identycznym wstępie dało się słyszeć:
- George Lighting proszony do telefonu - gdy kobieta wypowiedziała te słowa Dylan odetchnął z ulgą. Pozostał tylko jeszcze jeden problem. Nie wiedział co ma powiedzieć. Postanowił jednak powołać się na Jeffrey. 
- George Lighting słucham - rozległ się męski głos
- Czy nikt nie usłyszy naszej rozmowy? - zaczął najpierw Dylan. Smokey przez chwilę nie odpowiadał. 
- Nikt - w końcu przyznał
- Smokey... - kontynuował Dylan
- Znasz moje przezwisko - stwierdził George. Wypowiedział to tonem na granicy zdziwienia, a uznania. 
- Owszem. Poznałem je dzięki Jeffrey - potwierdził to chłopak. Smokey milczał. W słuchawce dało się słyszeć zdenerwowane szepty. 
- Spotkajmy się jutro o 13 w City-Car Bar - powiedział George i odłożył słuchawkę. Dylan sam nie wiedział czy się cieszyć czy nie. Usiadł przy kolejnej whiskey i zapalił kolejnego papierosa. Zaczął planować jutrzejszą rozmowę z .... no właśnie z kim. Nic nie wiedział o mężczyźnie, oprócz tego, że nazywał się George "Smokey" Lighting, a w obecnych czasach to bardzo dużo w porównaniu ze światem mafii.