sobota, 12 kwietnia 2014

Like a rolling stone

"Mówiłaś, że nigdy nie pójdziesz na układy
Z tajemniczym włóczęgą, ale teraz zrozumiałaś,
Że on nie sprzedaje żadnych usprawiedliwień" 

Dylan lubił wpatrywać się w gwiazdy. Uwielbiał wyobrażać sobie, że każda z nich symbolizuje osobę, którą w życiu zawiódł, dzięki temu w jego sercu płonął jeszcze nikły płomień nadziei, że na tym świecie pozostawił coś po sobie. Gdy odejdzie nie pozostanie po nim nic tylko tysiące złamanych serc i zgubionych marzeń. Od zawsze pragnął za wszelką cenę pozostawić po sobie jakiś ślad. Marzył o nagraniu płyty, którą nawet dziesięć lat po jego śmierci będą wspominać, o koncertach w barach, o których dwadzieścia lat po nim będzie się mówić jako oszałamiających, o zostaniu legendą, większą niż Elvis Presley, Johnny Cash czy Ray Charles. Marzył.

 Siedział na suchej ziemi, gdzieniegdzie pokrytej niską kosodrzewiną lub żółtymi kępkami trawy. Przyjechali do tego miejsca z Jeffrey kilka godzin temu i postanowili tu pozostać na noc. W okolicy nie mogli znaleźć żadnego wolnego zakwaterowania, więc wybrali ruderę na wypadek deszczu, który i tak rzadko zdarzał się w Nevadzie. Przejechali szmat drogi i obecnie znajdowali się na pustkowiu pomiędzy granicą z Kalifornią i Oregonem.

- Uwielbiam patrzeć się na gwiazdy - powiedziała Jeffrey - One są takie nieskończone, wieczne, bezgraniczne. Na Ziemi wszystko ma swój kres, a one pozostają niezmienne przez tysiąclecia
- One tylko egzystują, a my możemy żyć - odezwał się Dylan wyrwany z zamyślenia. Nie odpowiedziała. Ponownie milczeli wpatrując się w rozgwieżdżone niebo. Nagle między małymi, świetlistymi punkcikami przeleciało coś. Pojawiło się po środku migoczącego płaszcza i opadło gdzieś za horyzontem. Dziewczyna odwróciła się do chłopaka:
- O czym pomyślałeś? - spytała, lecz po chwili dodała:
- Nie, nie mów. To powinno pozostać tajemnicą. - Uśmiechnęła się delikatnie i ponownie zwróciła wzrok ku gwiazdom. W rzeczywistości Dylan nie pomyślał o niczym. Nie wierzył w takie mity jak spadające gwiazdy. Uważał, że człowiek w swoim życiu jest zdany tylko na siebie, a niebiańskie cudy nic tutaj nie pomogą.

- Gdzie jedziemy? - zapytał w końcu
- Gdzieś, gdzie będziemy mogli spokojnie żyć - odparła wymijająco dziewczyna. Chłopak już dawno zauważył, że Jeffrey posiada dużą wiarę w ludzi, którą on stracił zanim jeszcze przyjechał do Las Vegas, a może w ogóle bez niej się urodził. Wiedział, że nigdy nie będą mogli spokojnie żyć. Gdy raz wejdziesz w mafijne środowisko, tak szybko z niego nie wyjdziesz. Zadłużą się u innej mafii, będą mieli te same problemy co w Nevadzie tyko z innymi ludźmi. Przekroczenie granicy Stanu nie zmieni ich charakteru. Ludzie rodzą się z tymi samymi wadami, z którymi idą do grobu. Dylan to wiedział, lecz postanowił nie wspominać o tym Jeffrey. Ona posiadała to czego chłopakowi zabrakło - nadzieję na lepsze jutro.

- Co zrobisz jak mnie dowieziesz na miejsce? - zapytał tylko.
- Spróbuję być sobą - odparła i westchnęła - Tak jakby w Nevadzie nie zdarzyło się nic złego - dodała po chwili. Dylan nie odpowiedział. Oboje nie byli wylewni, chociaż może tylko on, a ona zbyt grzeczna, żeby wyrywać z ciągłego zamyślenia Dylana. Ich rozmowy nie kleiły się. Po krótkim namyśle stwierdził, że ona może i jest rozmowna, ale on zbyt ciekawski, żeby pozostawić jej przeszłość  dla niej.
- Nie chciałabym być nikim innym - odezwała się nagle Jeffrey. Zwiesiła głowę i zaczęła malować patykiem nic nieznaczące linię na ziemi.

 Chłopak nie mógłby powiedzieć tego samego o sobie. Zdecydowanie chciał być kim innym. Chciałby zostać legendą rock n' rolla, mieć pieniądze i wszystko co by tylko zechciał. Nie musiałby mieć długów u mafii. Nie musiałby teraz siedzieć na pustkowiu pod gołym niebem. Nie musiałby uciekać przed Hallem Mutersem i Georgem Lightingiem. Wyobraził sobie siebie w luksusowym, nowojorskim apartamencie hotelowym. Leży na miękkim materacu. Obok niego cudowna blondynka. W ręce trzyma butelkę z najdroższą whiskey. Z gramofonu słychać jego przeboje. Jutro będzie miał koncert. Przyjdą tłumy ludzi. Dziewczyny będą piszczeć, gdy wejdzie na scenę, a mężczyźni z uznaniem kiwać głowami, gdy zagra solówkę na gitarze. Tak, definitywnie chciał być kim innym.

 Chłopak położył się na glebie i spytał:
- Zawsze ratujesz bezradnych mężczyzn z miejskich barów? - zapytał
- Nie, nie zawsze. Ale kilka razy zdarzyło mi się zabrać z miasta facetów, którzy pili alkohol i palili papierosy przy barze zamiast robić coś ze swoim życiem. Bali się nawet zagrać w kasynie, czy uciec ze Stanu. Niektórym podawałam tylko właściwie numery, a niektórych wywabiałam z miasta - odpowiedziała i posłała uśmiech chłopakowi. Noc była bardzo jasna, lecz mimo to Dylan nie dostrzegł go.

Nie pytał już o nic więcej, zamiast tego wyjął gitarę i przyłożył palce do gryfu.
- Nie zagra, nie masz jak jej podłączyć - odezwała się Jeffrey, wypowiedziała to bardziej jako radę niż krytyczną uwagę.
- Zagra, Josephine zawsze zagra - odparł ściszonym głosem i uśmiechnął się triumfalnie. Przejechał kostką po strunach. Rozległy się stłumione dźwięki. Dylan z wolna zaczął grać "Playing for Keeps" Elvis'a Presleya. Kilka basowych strun zostało szarpniętych i chłopak zaczął śpiewać swoim zachrypniętym głosem:
- "Gram na utrzymanie. Teraz jest to realne. I chciałbym, żebyś wiedziała, jak naprawdę się czuję.  Gram na utrzymanie. Teraz jestem pewien. Nie będę szczęśliwy, do-dopóki nie dowiem, że jesteś moja*" - śpiewał raz obniżając głos, raz go wznosząc. Zawsze gdy to śpiewał starał się naśladować Elvisa, lecz z drugiej strony wiedział, że choćby miał najlepszą gitarę na świecie nigdy mu nie dorówna. Zafundował sobie instrumentalną powtórkę zwrotki. Smagał lewą ręką gryf, a w prawej ściskał kostkę, którą rytmicznie przeplatał między strunami. Grał bardzo dobrze. Ruchy jego dłoni były niemal niedostrzegalne, dźwięki, choć teraz stłumione, zawsze czyste, nie spóźniał się, nie improwizował, nie zwracał uwagi na pomyłki. Tylko śpiewał. Marszcząc przy tym brwi i pozostawiając na twarzy grymas.
- "Były inne, który mogły mnie kochać prawdziwie. Lecz nikt inny nie może mnie tak podniecać jak ty. Gram na utrzymanie. Kochaj mnie też. Nie sprawiaj, że będę żałować, że kiedykolwiek się w Tobie zakochałem*" 
Gdy grał oddalał się od świata, od problemów, od ludzi. Wznosił się do nieba, do miejsca gdzie nie było nic tylko on i dźwięki. Nie było czerni, ani bieli. Nie było szarości. Była tam pustka cała wypełniona błogim uczuciem i czystymi dźwiękami. Nie myślał wtedy o tym, że gra. Zdawało mu się, że tańczy z kimś niezwykle delikatnym, kto śpiewa jak się tylko smagnie się jego skórę.

"Były inne, który mogły mnie kochać prawdziwie. Lecz nikt inny nie może mnie tak podniecać jak ty. Gram na utrzymanie. Kochaj mnie też. Nie sprawiaj, że będę żałować, że kiedykolwiek się w Tobie zakochałem*" 





* - Elvis Presley, "Playging for Keeps", w wolnym tłumaczeniu autorki opowiadania





czwartek, 10 kwietnia 2014

Liebster Award vol.2

Serdecznie dziękuję za już drugą nominację. Tym razem od AsiaAsiaJa. Dziękuję za docenienie mnie <3
Nie będę wam ponownie przynudzać opisem nagrody, bo jak ktoś chce to może zawsze spojrzeć do poprzedniego posta. Po za tym skoro Dylan z Jeff łamią zasady to czemu ich twórczyni ma tego nie zrobić?

Odpowiedzi na pytania: 

1. Jaki jest twój ulubiony gatunek muzyki? 

Każdego i żadnego za razem. Choć istnieją określenia jak rock, blues czy pop to dla mnie muzyka tworzy jedność. Wystarczy spojrzeć na te wszystkie odmiany czy podgatunki. Co nie oznacza, że lubię każdego wykonawcę, gdyż tak nie jest i jak każdy posiadam swoich faworytów w tej dziedzinie. Lecz jeśli mamy już dzielić muzykę to chyba rock, blues i krótka lista artystów pop'owych. 

2. Dlaczego piszesz? 

Nie potrafię ci udzielić dokładnej odpowiedzi na to pytanie, ale jak już wcześniej pisałam chciałam przelać na wirtualną kartkę wszystko co osobiście chciałam przeczytać. 

3. Grasz na jakimś instrumencie? 

Tak, na gitarze klasycznej, ale marzy mi się elektryczna (ewentualnie akustyczna)

4. Jakie jest Twoje wymarzone imię?

Hmmm...na pewno jakieś anglosaskie i nietypowe. Nie pogardziłabym również imieniem po jakieś znanej aktorce, ale wybrać w tym momencie nie potrafię. Hayley, Willow, Norah, Jeffrey (to jest męskie, ale w krajach anglosaskich może być również nadane kobiecie)...

5. Twoja ulubiona książka? 

Co do tego niema wątpliwości - "Władca Pierścieni: Dwie wieże" J.R.R Tolkien

6. Co robisz wieczorami po odrobieniu lekcji?

Czasem rozmawiam z przyjaciółmi, ale częściej oglądam jakiś film na DVD. To również zależy, o której skończę odrabiać lekcje, czasem nie mam nic zadane, choć tak jest rzadko. 

7. Twoja szczęśliwa liczba? 

Nie posiadam. Nawet nie jestem w stanie określić czy wierzę w szczęśliwe liczby czy nie, po prostu nigdy nie zdarzyła mi się sytuacja, kiedy ta jakaś liczba mogłaby się stać moją szczęśliwą, a jeśli kiedyś to nie potrafię wyczytać, o którą chodziło. Jednak jeżeli miałabym posiadać jakąś to pewnie 3 lub 5. 

8. Jaki jest według Ciebie ideał przyjaciela? 

W tym wypadku muszę zacytować Jim'a Morrison'a: "Przyjaciel to ktoś kto daje Ci pełną wolność do bycia sobą"

9. Twój ulubiony gatunek filmów? 

Tak samo jak z muzyką nie dzielę filmów na gatunki. Często mamy do czynienia z horrorem i romansem zarazem i w tym momencie gdzie mamy go przydzielić. Z tą różnicą, że w przypadku muzyki podałam umowne gatunki, tak tutaj nawet nie wiem co oglądam. Według filmwebu są to dramaty, lecz chyba każdy film to na swój sposób dramat odnosząc się do etymologii tego słowa. 

10. Ulubiony kwiat? 

Orchidea, już sama nazwa wspaniale brzmi, a sam kwiat dla mnie jest symbolem czegoś czego jeszcze nie odkryliśmy, ale ciągle do tego dążymy. Orchidee również są w pewnym odłamie kultury wietnamskiej strażnikami duszy i domów. Po za tym bardzo ładnie wyglądają. 

11. Jaki jest Twój największy talent? 

Nie ja powinnam na to pytanie odpowiadać, gdyż wymieniłabym chyba wszystkie możliwe. W tym celu poradziłam się przyjaciółki-blogerki i o to jaką odpowiedź dostałam:
"Wprawdzie nie słyszałam jak grasz na gitarze, więc może pisanie?" 
Inni moi przyjaciele twierdzą, że pomysłowość/kreatywność, ale czy można to uznać za talent? 

MOJE PYTANIA:
1. Jeśli mógłbyś/mogłabyś przenieść się w czasie jaki byłby to okres i dlaczego?
2. Co sprawia, że czujesz się szczęśliwy/a nieopisywalnie i niespodziewanie?
3. Czy masz jakieś motto życiowe, jeśli tak to jakie i dlaczego?
4. Gdybyś mógł/mogła porozmawiać ze swoim idolem kilka lat wcześniej co byś mu powiedział/ała?
5. Jaki masz dzwonek w telefonie? Dlaczego akurat ten?
6. Dlaczego akurat blog, a nie zapisy w notatkach, w Wordzie czy gdziekolwiek indziej?
7. Czego oczekujesz po szablonie na zamówienie?
8. Masz nieograniczone możliwości. Jak by wyglądał Twój dom? Opisz z zewnątrz i salon. 
9. Możesz zabrać ze sobą na bezludną wyspę oprócz niezbędnika do przetrwania tylko jedną płytę (z odtwarzaczem) z tylko jedną piosenką. Jaka by to była na chwilę obecną?
10. Jaki jest Twój ulubiony cytat filmowy i dlaczego? 
11. Wiosenny wieczór. Piszesz opowiadanie. Odrywasz wzrok od komputera i patrzysz się przez okno. Co sobie wyobrażasz? 


MOJE NOMINACJE:
1. http://b-u-n-t.blogspot.com
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11. 
Czuje się dokładnie jak Dylan z długiem, tylko ja z nominacjami. Naprawdę czytam niewiele blogów, a  wszystkim dałam poprzednim razem. Niektórzy jeszcze nie bawią się w nagradzanie i zwolnili miejsca w poprzednim poście. Jeżeli więc macie jakieś blogi godne uwagi to napiszcie, a ja poczytam i zależnie od mojego werdyktu wpiszę je do odpowiednich miejsc. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wiem, wiem, wiem... Ociągam się strasznie z nowym rozdziałem, ale czasu mam mało. Szczęśliwie wena już wróciła i zapowiada się, że weekend będzie również wolny. W takim razie możecie nastawiać się na nowego posta już niedługo. Miejmy nadzieje, że się nie przeliczymy. Jak to z mojego opowiadania wynika, gdy nie wiesz co zrobić ze swoim życiem, bo nie masz co czytać siedź w Vegas i pij whiskey.